Palantir obiecuje maksymalną transparentność danych. Jednak sama firma woli zachować tajemnicę – jak pokazuje wizyta konferencyjna.


Firma szukała odległej lokalizacji i ją znalazła. Droga wiejska prowadzi do najdalszych zakątków obszaru rekreacyjnego hrabstwa Marin. Tutaj, godzinę jazdy na północ od San Francisco, zgiełk wielkiego miasta wydaje się odległy, niczym z innej planety. Jeleń przemyka poboczem, a znad wybrzeża Pacyfiku napływają strzępy mgły.
NZZ.ch wymaga JavaScript do obsługi ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub blokada reklam obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
Miejsce, w którym odbędzie się dzisiejsze wydarzenie, było ściśle tajne aż do dwóch dni temu. Palantir powiedział, że wydarzenie odbędzie się w promieniu godziny od San Francisco. Nawet po tym wydarzeniu wszyscy goście muszą obiecać, że nie ujawnią miejsca konferencji. Wymagane jest podpisanie dwóch umów o zachowaniu poufności.
Po dotarciu na miejsce, drewniana brama blokuje niepozorne wejście. Goście za nią muszą dwukrotnie okazać dowód tożsamości. Do tej pory konferencje z klientami Palantira odbywały się w jego własnych biurach. Chcą spróbować czegoś nowego, jak mówią – i uchronić się przed protestującymi.
Gdziekolwiek pojawi się Palantir i jego założyciel, Alexander Karp, protestujący są zawsze w pobliżu. Firma programistyczna jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych firm na świecie ze względu na swoich kontrowersyjnych klientów: amerykańską agencję wywiadu zagranicznego CIA, Pentagon i Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Palantir pomaga policji imigracyjnej ICE w śledzeniu nielegalnych imigrantów w kraju. A kiedy sekretarz stanu Marco Rubio ogłosił niedawno, że przejrzy wpisy w mediach społecznościowych i wszystkie dane rządowe 55 milionów posiadaczy wiz, wydawało się oczywiste, jakiego oprogramowania użyje do tego herkulesowego zadania.
Dyrektor generalny Palantir przekazuje darowizny Demokratom i RepublikanomAmerykański rząd od dawna jest największym klientem Palantira. Jednocześnie współzałożyciel Peter Thiel był jednym z najbliższych i pierwszych zwolenników Donalda Trumpa. Teraz, gdy Trump jest w swoim drugim Białym Domu, a kraj jest bardziej spolaryzowany niż kiedykolwiek, wydarzenie Palantira szybko przeradza się w protest antytrumpowski. Zapomniano, że prezes Palantira, Alexander Karp, przekazał również darowizny Joe Bidenowi i innym demokratom .
57-latek jest współzałożycielem i nadal prezesem, co jest coraz rzadszym połączeniem w Dolinie Krzemowej. Pomimo majątku osobistego szacowanego na 14 miliardów dolarów, nadal zarządza bieżącą działalnością Palantira po 22 latach.
Lubi swoją pracę, co jest wyraźnie wyczuwalne, gdy dziś rano wchodzi na scenę. Około 150 gości bije mu brawo, obserwując scenę z niecierpliwością, jak w kinie. Spektakl Palantira może się rozpocząć.
Karp – siwe, kręcone włosy, okulary bez oprawek – ma sylwetkę narciarza biegowego. W trampkach i białym T-shircie opowiada swoim gościom, bez scenariusza ani promptera, dlaczego Palantir różni się od reszty Doliny Krzemowej. „Zawsze chcieliśmy, żeby Ameryka wygrała” – mówi Karp, ale kiedy Palantir powstał w 2003 roku, było to równie niefajne, jak robienie origami w liceum. „Z czymś takim nie dało się umówić na randkę; ludzie ci współczuli”.
Wspomina wczesne lata, kiedy „wszyscy wciąż myśleli, że jesteśmy sektą”. Firma rozwijała się coraz szybciej i zyskiwała coraz bardziej. Weszła na giełdę w 2020 roku. Dziś jej wartość giełdowa wynosi 395 miliardów dolarów, więcej niż gigantów oprogramowania Salesforce i SAP, a nawet więcej niż Roche i Nestlé. Cena akcji gwałtownie wzrosła, szczególnie podczas drugiej inauguracji Trumpa.
Palantir może powtórzyć ten sukces dla swoich klientów, obiecuje Karp: „W zamian będziecie im od czasu do czasu mówić, że to my wam pomogliśmy – i że nie jesteśmy dziwakiem, za jakiego wszyscy nas uważają”.
Karp może nie być tak skrajnie prawicowy politycznie jak jego współzałożyciel Thiel, który nadal przewodniczy radzie dyrektorów Palantir – ale on również jest patriotą. Karp wielokrotnie podkreśla, że firma taka jak Palantir była możliwa tylko w Stanach Zjednoczonych. W amerykańskiej gospodarce „ludzie robią to, co działa, niezależnie od tego, jak robiono to w przeszłości”. Jednak w Niemczech sytuacja wygląda inaczej, mówi nagle; Karp mieszka i pracuje w Niemczech od dawna. Chociaż kultura jest tam „wspaniała”, struktury korporacyjne są sztywne. „Praktycznie niemożliwe jest zmienienie sposobu, w jaki się coś robi”.
Po dobrych dwudziestu minutach jego przemówienie nagle się kończy. Karp uchodzi za introwertyka i wydaje się wyczerpany. Oddaje mikrofon klientom korporacyjnym. Palantir nie służy już tylko rządowi. Firma działa obecnie we wszystkich branżach: instytucjach finansowych, liniach lotniczych, firmach ubezpieczeniowych, korporacjach medialnych – Palantir przeprowadza je przez gąszcz danych i wskazuje im ścieżki do większej efektywności. Segment ten dynamicznie rośnie, niemal podwajając się rok do roku. Firma zarabia obecnie cztery na dziesięć dolarów od klientów korporacyjnych.
To, co krytycy krytykują, chwalą firmy: Palantir przewyższa jakiekolwiek inne oprogramowanie w łączeniu i analizowaniu informacji z różnych źródeł – od postów w mediach społecznościowych, przez kamery monitoringu, po dane z maszyn. Koncern naftowy BP, linie lotnicze American Airlines i firma farmaceutyczna Novartis – wszystkie te firmy zachwycały się tego dnia tym, jak Palantir pomógł im w ocenie surowych danych, optymalizacji rozkładów lotów i opracowaniu leków.
Palantir rozszerzył również swoją obecność w sektorze opieki zdrowotnej: klienci Palantira odpowiadają za 30–40 procent łóżek szpitalnych w USA. Drew Goldstein, szef działu opieki zdrowotnej firmy, powiedział w wywiadzie dla NZZ. Fakt, że Goldstein otrzymał to stanowisko mając zaledwie 25 lat, pomimo braku doświadczenia w sektorze opieki zdrowotnej, również dowodzi, że Palantir często stosuje niekonwencjonalne podejście.
Palantir optymalizuje obecnie harmonogramy zmian w wiodących szpitalach, takich jak Mount Sinai w Nowym Jorku, ostrzega lekarzy o zbliżającym się zakażeniu krwi u pacjentów i pomaga w sporach z firmami ubezpieczeniowymi. To ostatnie stanowi ogromny problem dla wielu szpitali: co dziesiąte roszczenie ubezpieczeniowe w USA jest odrzucane. Szpitale tracą w rezultacie miliardy dolarów rocznie . Ashis Barad, główny technolog w nowojorskim szpitalu HSS, twierdzi, że pielęgniarki szpitalne poświęcają obecnie pacjentom zaledwie 20% swojego czasu pracy. Znaczną część czasu poświęcają na kwestionowanie odrzuconych roszczeń ubezpieczeniowych.
Oprogramowanie Palantir automatyzuje ten proces: porównuje dokumentację medyczną pacjentów z ich ubezpieczeniem i samodzielnie przesyła wnioski o leczenie do ubezpieczyciela. Jeśli wnioski te zostaną odrzucone, sztuczna inteligencja tworzy sugerowany list odwoławczy. Pielęgniarki lub lekarze po prostu go sprawdzają. „Zamiast 100 listów odwoławczych, teraz wysyłamy ich 1000 miesięcznie” – mówi Barad.
„Niższe koszty zabójstwa”Słysząc, jak klienci korporacyjni rozmawiają o Palantirze, można by pomyśleć, że to typowa firma programistyczna. Ale spacerując po terenie targowym, staje się jasne, że Palantir to zupełnie odrębna firma. Na każdym rogu stoją rosli mężczyźni z mikrofonami w uszach. Fotografowanie jest praktycznie wszędzie zabronione.
Lunch na świeżym powietrzu odbywa się obok gigantycznego drona przechwytującego firmy Epirus, której współzałożycielem jest Joe Lonsdale, będący również członkiem zespołu założycielskiego Palantir.
„Niższy koszt zabicia” – głosi napis na ekranie w pomieszczeniu, w którym Palantir prezentuje swoje oprogramowanie. Patriotyzm jest również wszechobecny, na przykład w motcie firmy: „Ósmy cud świata to oprogramowanie – i pochodzi z Ameryki”.
Wieczorem pracownicy Palantiru rozdawali identyfikatory i koszulki podczas bankietu – pamiątki z konferencji. Żadna z pamiątek nie nosiła nazwy Palantir; zamiast tego przedstawiały koła i greckie kolumny. Są to dobrze znane symbole Palantiru dla wtajemniczonych, ale nic nie znaczą dla osób z zewnątrz. Idealne pamiątki dla firmy o tajemniczym profilu.
nzz.ch